Forum  Strona Główna



Spotkajmy się na forum:)
Odpowiedz do tematu
EXTREME TRAVEL
gulczass
Początkujący


Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola

PRZEDSTAWIAM WAM DROGIE SZCZURY LĄDOWE FRAGMENT Z MOJEGO PAMIĘTNIKA DRUGIEJ Z KOLEI (NIE)ZWYCZAJNEJ DŁUGODYSTANSOWEJ WYCIECZKI ROWEROWEJ. MAM NADZIEJĘ, ŻE KOGOŚ Z WSPÓŁBRACI ZARAŻĘ EXTREMALNĄTURYSTYKĄ ROWEROWĄ. NO I NATALIO NIE BRZĘCZ, ŻE NIC NIE PISZĘ. BARDZO SŁĄBY RUCH NA TYM FORUM JEST..... POZDRAWIAM WSZYSTKICH SERDECZNIE! FOTY I SEKWENCJE VIDEO Z WYCIECZKI DO WGLĄDU PO WCZEŚNIEJSZYCH KONSULTACJACH ZE MNĄ. ZASTRZEGAM PRAWA AUTORSKIE. POZDRAWIAM SERDECZNIE! Z PANEM BOGIEM!

15/16 maja 2006 r.
(...) kilkanaście dni temu postanowiłem udać się na WKU i raz na zawsze załatwić sprawę z wojskiem, myślałem, że po tym moim wypadku komunikacyjnym bez mrugnięcia okiem przeniosą mnie do rezerwy. 15 maja o godzinie 8:00 rano miałem się stawić w szpitalu wojskowym w Przemyślu co też i zrobiłem. A by być punktualnym to wyjechałem rowerem z domu na stację PKP i razem z rowerem załadowałem się na poranny pociąg o 4:30. Ku memu zdziwieniu po przebadaniu przez ortopedę i neurologa okazało się, że jestem w 100% sprawny a biegli lekarze orzekli kategorię B6. A ja miałem nadzieję na D. No cóż, za pół roku będę musiał się tam ponownie stawić na kolejne badania ale wydaje mi się, że raczej nie wymigam się od wojska tak łatwo. No ale jak tak bardzo mnie chcą to z przyjemnością się zaciągnę i spróbuję maksymalnie jak to tylko możliwe utrudnić życie kadrze dowódczej by mnie pamiętali długo Wink Z tego chorego szpitala wojskowego udało mi się odmeldować w godzinach przedpołudniowych. Zwiedziłem sobie przemyskie zabytki i udałem się w kierunku przejścia granicznego z Ukrainą gdzie po stronie Juszczenki zrobiłem kilka kilometrów ale dalej bałem się jechać bo to jednak były sowiecki blok a tam jest nadal jak za towarzysza Stalina – był człowiek i go nagle nie ma. Już po naszej stronie uzupełniłem zapasy papierosów i spirytusu z kontrabandy i udałem się ponownie do Przemyśla. I znów zrodził się kolejny poroniony pomysł w mojej głowie. Z tego wszystkiego postanowiłem wrócić do domu rowerem. Pogórze Przemyskie dało mi się dość ostro we znaki ale bez większych przeszkód udało mi się go pokonać. I tak dojechałem sobie do miasta wariatów czyli Jarosławia, tutaj także zwiedziłem sobie starówkę i troszkę odpocząłem, wreszcie jakiś facet się nade mną zlitował i zrobił mi zdjęcie koło studni na Rynku widząc moje poprzednie nieudolne próby zajęcia odpowiedniej pozy przy równoczesnym zaliczeniu podwójnego upadku mojego jednośladu. Przy okazji doradził mi co warto w Jarosławiu odwiedzić, bardzo się zdziwił, kiedy na zadane przez niego pytanie czy mam zamiar jeszcze dziś wrócić do domu odpowiedziałem twierdząco. No ale kiedy powiedział, że popiera taki sposób spędzania wolnego czasu i podoba mu się taka dalekobieżna turystyka rowerowa to te słowa podziałały niczym balsam dla mego umęczonego ciała i umysłu. Nareszcie jest jakaś garstka ludzi, której podobają się takie sporty, szkoda tylko, że na tym się kończy.... Oj i znów się zasiedziałem dłużej w tej przepięknej prastarej infrastrukturze lecz atmosfera niestety nie pozwoliła mi zapomnieć, że znajduję się jednak w XXI wieku o czym raz po raz przypominały mi pomykające automobile. Jarosław jest cudownie piękny, niemniej jednak ja pozostanę lokalnym patriotą i pozostanę wierny swojemu Sandomierzowi, tutaj wehikuł czasu przenosi mnie kilkaset lat wcześniej co odczuwam przez odlot w czasie i przestrzeni dzięki tej unikalnej i niepowtarzalnej atmosferze jaką to magiczne miasto posiada. Podjąłem jeszcze jedną nieudaną próbę telefonicznego skontaktowania się z moją rodzinną bazą w Radomyślu, lecz jak zwykle nikogo nie było na posterunku a później jedynie miałem pretensje od przełożonych czemu nie dawałem znaku życia. Oj ci moi rodzice, wciąż się o mnie martwią a według mnie samego jestem rozważny (?) .....Gdy wyjeżdżałem za granice miasta zastał mnie zmierzch. Postanowiłem sobie skrócić drogę jadąc nie tak jak wcześniej zakładałem przez Rzeszów a przez Leżajsk. Zaraz za Jarosławiem nadziałem się na kontrolę drogową, wcześniej z daleka widząc ich zjechałem do rowu, gdzie postanowiłem doładować czekoladą moje i tak już bardzo wyczerpane akumulatory. Mój organizm domagał się odpoczynku lecz ja nawet o tym nie myślałem. Dojadłem resztę słonych paluszków (jak się później okazało to był błędny wybór menu bo po tym na dalszej trasie wlałem w siebie cały zapas wody) po czym zebrałem się z tego rowu i począłem dalej jechać. Tak się szczęśliwie złożyło, że patrol drogówki przebazował się w inne miejsce i przez nikogo nie niepokojony kontynuowałem swoją dalszą trasę. Oj, biedna ta moja skóra na rękach, po południu bezlitośnie smagana była przez rozkoszne ciepło słońca, którego nadużyłem i bardzo mnie poparzyło, teraz zaś miałem okazję doświadczyć czegoś, co nazywa się „Zimna Zośka”. Niezbyt przyjemne uczucie. Wybierając tę trasę miałem nadzieję, że będzie to spokojna i mało uczęszczana trasa, myliłem się. Takich kawalkad TIR-ów jakie mnie mijały nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem co było o tyle dziwne, że zbliżała się północ a ruch na drodze przypominał godziny szczytu. Wszystko bym wytrzymał ale te TIR-y stały się dla mnie tak uciążliwe, a fabryka mojego organizmu coraz to bardziej domagała się odpoczynku. Znalazłem najbardziej odpowiednie miejsce na przystanku przed samym Leżajskiem w miejscowości Wierzawice. Hmm trudno opisać uczucie, gdy wyciągnąłem się na ławce w tej obskurnej wiacie ale poczułem się wniebowzięty. Tak sobie leżąc, zacząłem rozmyślać o różnych rzeczach spoglądając raz po raz w okno domu, przed którym było zaparkowane stare białe BMW serii V. Ktoś się tam chyba nieźle bawił....Leżałem sobie tak i leżałem aż w końcu nastały egipskie ciemności podyktowane oszczędnościami na energii elektrycznej zasilającej latarnie uliczne. Nie pamiętam momentu kiedy zasnąłem na chwilę ale po przebudzeniu przeleciał mnie dreszcz i zerwałem się na równe nogi. Poczułem dziwny niepokój, którego nie umiem wytłumaczyć. Coś było nie tak ze mną bo poddałem się zmęczeniu, które oszukało moją czujność. Nagle przeszył mnie paniczny strach bo przypomniałem sobie historię, którą opowiadał mi mój kolega o TIR-ze na usługach mafii handlującej ludzkimi narządami, który jeździł ponoć po Polsce. Brrrrrr rozbudziłem się w mig i wszystkie moje zmysły znów zaczęły normalnie funkcjonować zapominając o zmęczeniu. Niezbyt byłem zadowolony z mapy samochodowej jaka była w moim posiadaniu i na podstawie której wytyczałem swoją trasę, strasznie okrojona była ta wersja i brakowało tam całe mnóstwo miejscowości jakie po drodze mijałem co wprowadzało mnie w błąd i zakłopotanie czy przypadkiem jadę w dobrym kierunku. Jak się zaraz okazało byłem w Leżajsku. Wreszcie i nareszcie otoczyła mnie czerwona poświata niskoprężnych lamp sodowych z ulicznych latarni a wraz z nią niebiańskie uczucie coraz bliższej odległości do domu. Dla wszystkich niedowiarków musiałem skrupulatnie udokumentować całą tą swoją wyprawę sporządzając dokumentację fotograficzną i kiedy tak sobie robiłem zdjęcia na rondzie w Leżajsku jakiś nadgorliwy mieszkaniec rynku musiał mnie dojrzeć i zawezwać patrol Milicji. Już się zwijałem kiedy nagle podjechał radiowóz, od strony kierowcy poczęła opuszczać się szyba a pan Milicjant, wyglądem przypominający starego pracownika Urzędu Bezpieczeństwa nakazał mi zjechać w wąską uliczkę. Podszedłem więc do tego samochodu i facet zapytał się mnie o jakiś dokument otwierając swój służbowy notatnik. Podałem mu swój dowód osobisty, z którego spisał dane. Zapytał mnie o to czego nie mam przedniego światła, powiedziałem, że nie używam tego w oświetlonym mieście na co on powiedział, że to nie jest żadne tłumaczenie ale gdy na pytanie co tu robię o pierwszej w nocy uzyskał odpowiedź to załatwiłem go jego własnym śmiechem. Powiedział tylko, że za to grozi mi stówa mandatu ale dziś zakończy się na pouczeniu. Sprawdził jeszcze przez radio w bazie na podstawie nr-u PESEL to czy byłem już karany, kiedy się okazało że nie to kazał uważać na TIR-y i na koniec życzył mi szerokiej drogi =) Hmmmm chyba zmienię jednak stosunek do tejże instytucji na trochę bardziej obojętny. Miałem szczęście, że to nie była Straż Miejska bo już na sam ich widok robi mi się niedobrze lecz nie miałem nawet treści w żołądku by „przypadkiem” zapaskudzić ich piękne, miejskie wyprane mundury. Co jak co ale sam widok Straży Miejskiej działa na mnie pobudzająco niczym kolor czerwony na byka! No z tego starcia z glinami udało mi się wyjść wzorowo ale pierwsza w nocy to chyba niezbyt dobry czas na zwiedzanie zabytków chociaż cudownie piękne zdjęcia wychodzą mi robione w trybie nocnym ale to już sobie podarowałem w Leżajsku bo za dużo wrażeń jak na jeden raz miałem. Gdy opuściłem granice miasta ponownie otuliła mnie kotara piekielnych ciemności ze swą tajemniczością. Noc była bezksiężycowa i czarna niczym anus mundi. Lecz poprawiła się mi bezsprzecznie jakość jazdy bo ruch samochodowy jakoś dziwnie ustał. Oj tej nocy był chyba przymrozek, co odczuły bardzo boleśnie moje palce u dłoni i stóp. Dobrze, że wziąłem na wszelki wypadek ze sobą mój niezawodny w każdej sytuacji mundur polowy, który teraz okazał się bardzo przydatny. I tak przez nikogo nie niepokojony dotarłem nad ranem do stacji benzynowej w Rudniku nad Sanem. Oj mój rower i zadek bardzo długo będą pamiętać te cudownie równe koleiny dróg, jakich niezliczoną ilość mi było dane zaliczyć na tej unijnej drodze. A miało być tak pięknie. Pięknie się prezentuje ta niebieska tablica Unii Europejskiej na granicy polsko-ukraińskiej ale tylko się prezentuje i nic z tego nie wynika. Gdy już dotarłem na tą stację paliw zaczynało świtać coraz bardziej bo była godzina 4:30, w sklepie uzupełniłem moce przerobowe dwoma batonami popijając kapitalistycznym nie wiadomo czym o nazwie Coca Cola. Zwykle stronię od tego ale teraz była mi bardzo potrzebna kofeina by oszukać sen. Jakoś dowlokłem się do Niska a stąd już prosta droga do domu. Zrobiłem ostatnie zdjęcie przed tablicą powitalną po czym szybciutko wyskoczyłem z munduru albowiem pewnie znów naraziłbym się na nieprzyjemności w tym mieście garnizonowym ze strony trepów bo była już godzina 5:30. Postanowiłem zrobić niespodziankę znajomej i złożyłem jej kurtuazyjną wizytę połączoną z pobudką. Czas jakoś bardzo szybko minął i nim się obejrzałem to osiadłem tam na 3 godziny. Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej – o czym dał mi znać znów sen. Zapakowałem się więc i pomknąłem do domu. Dalsza droga przebiegała już w miarę spokojnie i na trasie nic szczególnego się już nie wydarzyło. Do domu dotarłem przed południem i skrajnie wyczerpany ze smakiem zjadłem zupę mleczną przygotowaną przez moją mamę specjalnie dla mnie (mamo DZIĘKUJĘ!) i położyłem do wyrka, przesypiając równe 12 godzin w ciągłej fazie snu. Tak zakończyła się moja pierwsza solowa wyprawa rowerowa w gruncie rzeczy wcześniej nie zaplanowana. Liczyłem na wspaniałą przygodę a całość skrupulatnie mam nadzieję zrelacjonowałem. Gdyby nie to, że nazajutrz miałem jeszcze jedną sprawę w sądzie na którą musiałem się stawić to zrobiłbym sobie wycieczkę w góry, jakby kasy i czasu wystarczyło to i może nawet w Tatry.

STARAJ SIĘ PRZEŻYĆ KAŻDY DZIEŃ TAK, JAKGDYBY BYŁ ON TWOIM OSTATNIM...NICZYM CZŁOWIEK NAD PRZEPAŚCIĄ CHWYTAJĄCY SIĘ OSTATNIEGO ŹDŹBŁA TRAWY...........


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gulczass
Początkujący


Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola

Oj i znów mam problemy z bezsennością...... Zasyłam Wam więc drodzy użytkownicy ten opis i mam nadzieję, żę ktoś wreszcie doceni mój całokształt i hobby... Od czasu do czasu słyszę, żę nie jestem normalny i obawiam się, że niestety wszyscy oni mają racje. Ale co tam jakim mnie stworzyłeś Panie Boże takim mnie masz. Odzyskuję dawną kondycję a swą formę na dzień dzisiejszy oceniam na duże 4+ Przestańcie mnie krytykować i dołączcie do mnie! Sorry Natalio za te moje uwagi o ortografy podczas naszych rozmów na GG. Czasem mi się tak zdarza.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gulczass
Początkujący


Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola

W MORDĘ JEŻA MAM PRZED OCZYMA NATALIO TĄ ROZMOWĘ ARCHIWALNĄ - OJ OJ OJ NIE MIAŁEM POJĘCIE, ŻE TAK BARDZO CIĘ ZDENERWUJĘ! Wink WYLUZUJ TROSZKĘ ; ) NA PRZYSZŁOŚĆ DOSTAŁEM NAUCZKĘ, ŻE NIE WARTO SIĘZ TOBĄ DRZAŹNIĆ I WYPROWADZAĆ Z RÓWNOWAGI. MAM NADZIEJĘ, ŻE DOKONANIEM DŁUGO ZRESZTĄ OCZEKIWANEGO WPISU W JAKISSPOSÓB CI TO ZREKOMPENSOWAŁEM. POZDRAWIAM, Z BOGIEM!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natalia
Admin:)


Dołączył: 14 Sie 2005
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola

wiesz ja jestem z reguły bardzo spokojnym i zrównoważonym człowiekiem, ale jest kilka takich rzeczy które mogą mnie wyprowadzić z równowagi;) najwidoczniej trafiłeś na jedną z nich;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gulczass
Początkujący


Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola

NA zapas przepraszam Cię Natalio za zamieszczanie ogłoszeń na forum ale muszę wykorzystać wszystkie możliwości acz nie poszukiwałem nigdy nikogo przez sieć bo od dawna wiadomo, że zboczeńców wszelkiej maści w internecie dostatek.
Niestety jest nas garstka ale może ktoś z użytkowników ma jakiegoś znajomego lub sam chciałby przeżyć niezapomnianą, życiową przygodę? Poszukuję kogoś do pary na wyprawę, na którą przygotowuję się od kilku lat a mianowicie wypad w Polskę oczywiście na rowerze, płeć nie ma znaczenia chociaż narażę się pewnie feministkom i napiszę, że wolałbym by był to chłopak. W planach mam objechać Pojezierza Mazurskie, Wybrzeże od Helu po wyspę Wolin, Wielkopolskę, Tatry i Jurę Krakowsko-Częstochowską. Całość już precyzyjnie zaplanowałem lecz wiadomo, że całość zawsze ulega modyfikacji w czasie jazdy. A więc, jeśli masz ochotę na prawdziwą przygodę, jesteś żądny/a niezapomnianych wrażeń i lubisz adrenalinę to kieruję to właśnie do Ciebie. Nie musisz mieć super kondycji, do każdego się dostosuję indywidualnie. Nie mówcie, że to niemożliwe, bo ludzie rowerem objeżdżają Himalaje. Sam zrobiłem ponad 200 km w jeden dzień, z drutami w nodze i bez odpowiedniego przygotowania więc smarujcie rowery i cała naprzód ku nowej przygodzie. Gwarantuję, że jeśli ktoś raz zacznie będzie do tego wracał zawsze przynajmniej tak było ze mną na samym początku. Gdy wokół wszyscy ćpają my bawimy się inaczej.
CZEKAM TYLKO NA BARDZO POWAŻNE PROPOZYCJE BO CZAS UCIEKA A JA NIE MAM GO ZBYT WIELE NA ZREALIZOWANIE TEGO PLANU. POZDRAWIAM WSZYSTKICH SZALONYCH CYKLISTÓW-PODRÓŻNIKÓW. Z Panem Bogiem!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natalia
Admin:)


Dołączył: 14 Sie 2005
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola

hehe...no tak:p, no to próbuj...ja mam inne plany na wakacje;) i chyba całe szczęście dla nas obydwu...Ty mógłbyś ze mną nie dać rady, a ja mogłabym niewy3maćWink
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gulczass
Początkujący


Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola

Chcieć to móc.....Widzę Natalio, że jesteś człowiekiem słabej wiary-uwierz w swe możliwości! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natalia
Admin:)


Dołączył: 14 Sie 2005
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola

wiesz, ja poprostu staram się mierzyć czyny na zamiary,a w tym przypadku różnie może byćWink...chociaż czasem trzeba mierzyć wysoko;), bo inaczej nie osiągnie się niczego


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
EXTREME TRAVEL
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu